Jak zarobić na ekologii? Dla BusinessWeek komentuje S. Perman. Ekologiczne przedsiębiorstwa pojawiły się w latach 70. jako próba znalezienia niszy na konkurencyjnym rynku. Funkcjonowały dzięki zdeterminowanym klientom, skłonnym zapłacić za wyznawane przekonania. Jednak jak pokazał raport McKinsey & Co. z 2003 roku, na ekologii korzystało nie tylko środowisko. Właściciele regularne otrzymywali ponad 10-procentowe zyski. Nic więc dziwnego, że na „ekorynek” ofensywę przypuścili światowi giganci, tacy jak Danone, Colgate-Palmolive, a nawet Wal-Mart.
www.businessweek.com
Czy obserwujemy zatem narodziny nowego zyskownego obszaru działalności? Możliwe. Pewne jest natomiast to, że ekologia nie jest już „niszowa”, a zmiana barw na „zielone” to w głównej mierze decyzja ekonomiczna.
Wejście na „ekorynek” należy traktować jak każdą inną dywersyfikację działalności. Konieczna jest przede wszystkim ocena, czy klienci oczekują ekologicznych produktów i czy chcą za nie więcej płacić. Od tego zależeć będzie powodzenie całego przedsięwzięcia. Warto bowiem pamiętać, iż przyjazne środowisku produkty pociągają za sobą konieczność zmian w procesie technologicznym, zastosowania energii z odnawialnych źródeł, pozyskania nowych dostawców, zakupu droższych materiałów, a nawet poprawy warunków płacowych - jako że ekologia i społeczna odpowiedzialność powinny iść w parze. Nie wolno także zapominać, że ekologiczny produkt w końcu spowszednieje. Zaczną się liczyć jego cena i walory użytkowe. Jeżeli naturalna żywność będzie smaczna, ekologiczne samochody niezawodne, a ubrania modne, łatwiej będzie przekonać odbiorców, że warto je kupić.
Zawsze można być też „zielonkawym”. Redukcja opakowań czy wykorzystanie surowców wtórnych to także krok w dobrym kierunku.