Nawet z perspektywy laika, szeroko pojęty e-biznes dzisiaj wygląda zupełnie inaczej niż przed wybuchem pandemii koronawirusa. Z wymuszonym okolicznościami przeniesieniem działalności handlowej i usługowej do kanału online wiążą się zakłócenia w łańcuchach dostaw oraz zmiany w zakresie podaży i dystrybucji. Nie są to bynajmniej chwilowe, przemijające trendy w gospodarce.
Chwilowym, przemijającym trendem w gospodarce nie jest również przyspieszona cyfryzacja biznesu oraz nurt transformacyjny zwany „go remote”. Ten ostatni polega na takim ustrukturyzowaniu działalności firmy, aby zapewnić i kontrolować prawidłowy przebieg jej podstawowych procesów wewnętrznych i zewnętrznych „na odległość”. Chodzi o wykorzystanie zdalnych kanałów komunikacji, w tym trybu „home office”, bez stacjonarnego skupiania wszystkich zasobów firmowych (włącznie z osobowymi) w jednym miejscu i w jednym czasie. To, co wcześniej było w gospodarce swoistą awangardą lub chlubnym przejawem tzw. innowacyjności (a owa innowacyjność swoją drogą była bodajże najbardziej zdewaluowanym terminem we współczesnej narracji ekonomicznej), w czasach COVID-19 stało się oznaką biznesowego survivalu oraz warunkiem sine qua non dla dalszego bytu firmy w radykalnie zmienionych uwarunkowaniach.
Lekcja przetrwania
Nie łudźmy się jednak, że każde przedsiębiorstwo zdoła odrobić lekcję przetrwania na rynku, zwieńczoną pozytywną oceną. Polscy przedsiębiorcy nigdy nie mogli czuć się zbyt pewni, co do długofalowej stabilności biznesu zarówno własnego, jak i swoich kontrahentów i klientów. Obecnie pojawia się pogląd, iż wskaźnik niewypłacalności przedsiębiorstw będzie rósł, i to pomimo form pomocowych, implementowanych przez rząd, podczas gdy średni okres dochodzenia roszczeń też niestety drastycznie się wydłuża. Element ryzyka w rozliczeniach handlowych z klientami firmowymi, zwłaszcza jeśli opierają się one na rozpowszechnionym kredycie kupieckim, zyskuje aktualnie na znaczeniu. Jedna duża, a niezapłacona faktura może wstrząsnąć równowagą przedsiębiorstwa. Mając na uwadze jedno z praw Murphy’ego, zgodnie z którym najpiękniejsze, najbardziej dochodowe deale pozostają jedynie na papierze, ale rzadko pomyślnie ziszczają się w rzeczywistości, zadajmy sobie pytanie: Jak uchronić własną firmę przed ryzykiem niewypłacalności kontrahenta?
Pozostałe 75% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników serwisu.
Jeśli posiadasz aktywną prenumeratę przejdź do LOGOWANIA. Jeśli nie jesteś jeszcze naszym Czytelnikiem wybierz najkorzystniejszy WARIANT PRENUMERATY.
Zaloguj Zamów prenumeratę Kup dostęp do artykułuMożesz zobaczyć ten artykuł, jak i wiele innych w naszym portalu Controlling 24. Wystarczy, że klikniesz tutaj.