Czym są „czarne łabędzie” i jaki mają związek z sytuacją na rynku w ostatnich dwóch latach? Dlaczego błędne prognozy są lepsze niż ich brak?
Prognozowanie sprzedaży to przewidywanie przyszłych wydarzeń na podstawie zdarzeń przeszłych. Jego istotę w pełni oddają słowa kanadyjskiego hokeisty Wayne’a Gretzkiego: „Podczas gry na lodowisku jadę tam, dokąd krążek zmierza, a nie tam, gdzie aktualnie się znajduje”. Mimo licznego grona przeciwników planowania, którzy podnoszą argument nieprzewidywalności przyszłych zdarzeń i okoliczności, każdy właściciel firmy oczekuje od zarządzających sprzedażą, projekcji wyniku na koniec ustalonego okresu rozliczeniowego. Tylko w ten bowiem sposób jest w stanie zaplanować koszty i podjąć przyszłe, trafione decyzje inwestycyjne. Jak zatem rozsądnie podejść do tematu w obliczu presji inflacyjnej i trudnej sytuacji gospodarczo-finansowej?
Kiedy nadlatują czarne łabędzie, tylko spokój może nas uratować
Czarne łabędzie to niezwykle rzadki gatunek ptaka pochodzącego z Australii, którego można spotkać również w Polsce. O ile spotkanie z nim na spacerze można zaliczyć do pozytywnych doświadczeń (pod warunkiem utrzymania odpowiedniego dystansu), o tyle w obszarze ekonomicznym czarne łabędzie nie są mile widzianymi gośćmi. Tak bowiem określa się sytuację, której nikt lub prawie nikt nie jest w stanie przewidzieć, a której skutki silnie oddziałują na gospodarkę i samo społeczeństwo. Pojawienie się więc na rynku zdarzenia określanego tym mianem wiąże się z dalekosiężnymi i niespodziewanymi konsekwencjami. Próba przewidzenia czarnych łabędzi jest skazana na porażkę, co wynika bezpośrednio z ich natury, a prognozowanie sprzedaży w rzeczywistości, w której pojawiają się nieprzewidziane okoliczności, staje się trudniejsze niż zazwyczaj.
Zarządzający sprzedażą mierzą się dzisiaj z wyzwaniami wynikającymi ze splotu negatywnych zdarzeń, których konsekwencje są trudne do przewidzenia, a aktualne jeszcze wczoraj analizy, kolejnego dnia okazują się marną podstawą do podejmowania strategicznych decyzji. Przykładem mogą być hurtowe ceny prądu przebijające kolejne bariery, których poziomu nikt nie przewidział (megawatogodzina energii z dostawą na przyszły rok kosztowała pod koniec sierpnia już ponad 2 tys. zł), a które przełożą się na dramatyczny wzrost rachunków dla wielu firm. W konsekwencji część z nich może po prostu upaść. Dodając do tego wzrost stóp procentowych i ograniczenie dostępu do źródeł finansowania, gwałtowny wzrost cen surowców, wzrastającą dynamikę fali procesów sądowych dotyczących kredytów we frankach szwajcarskich, która będzie miała olbrzymi wpływ na kondycję sektora bankowego i powiązanych z nim usług finansowych w Polsce, pozostaje przytoczyć kultowe już dzisiaj słowa producenta papryki, któremu wichura zniszczyła uprawy: „Jak żyć, panie premierze?” (I jak sensownie zaprognozować wynik sprzedaży na kolejny okres?).
Pozostałe 73% artykułu dostępne jest dla zalogowanych użytkowników serwisu.
Jeśli posiadasz aktywną prenumeratę przejdź do LOGOWANIA. Jeśli nie jesteś jeszcze naszym Czytelnikiem wybierz najkorzystniejszy WARIANT PRENUMERATY.
Zaloguj Zamów prenumeratę Kup dostęp do artykułuMożesz zobaczyć ten artykuł, jak i wiele innych w naszym portalu Controlling 24. Wystarczy, że klikniesz tutaj.