Z Radosławem Kozieją, prezesem zarządu Cogit, rozmawiamy o możliwościach wsparcia raportowania niefinansowego narzędziami Performance Management oraz trudnej sztuce tworzenia metryk zrównoważonego rozwoju i możliwościach powiązania ich ze wskaźnikami finansowymi w firmie.
Cogit to firma, która do tej pory kojarzona była głównie jako dostawca profesjonalnych rozwiązań informatycznych do planowania, budżetowania, raportowania czy konsolidacji, czyli wspierająca biznes w obszarach controllingu i finansów. Skąd w ofercie narzędzie wspierające raportowanie zrównoważonego rozwoju?
Przy okazji licznych wdrożeń z obszarów pokrywanych przez nasze oprogramowanie, regularnie rozmawiamy z dyrektorami finansowymi i prezesami firm o ich potrzebach. Coraz częściej pojawiały się głosy, że potrzebne jest rozwiązanie, które wsparłoby proces raportowania ESG w ich organizacjach, bo staje się on obecnie jednym z kluczowych obszarów zainteresowania. To w naszym przypadku trochę pójście za głosem z rynku, zwłaszcza, że mamy dostęp do poważnych i profesjonalnych narzędzi od naszych partnerów, które są w stanie sprawdzić się doskonale w polskich realiach. Zwłaszcza w odniesieniu do tego „wyliczalnego” obszaru, który jest sam w sobie dość rozbudowany. Raportowanie niefinansowe opiera się bowiem również w znacznej mierze na wskaźnikach, które są czysto finansowe lub też jest z nimi bardzo powiązane.
Z czego wynika tak ogromne zainteresowanie tematem?
Nasi klienci mają świadomość, że raportowanie ESG to nie tylko nowy obowiązek, ale często też bardzo ważny atut, jeśli chce się pozyskać finansowanie lub pozostać konkurencyjnym na nowoczesnym rynku. Ponieważ ESG funkcjonuje już od jakiegoś czasu, wymogi odbiorców tych danych stale się zwiększają. Na naszych oczach odbywa się przejście do etapu, w którym interesariusze zaczynają pytać nie tylko o to, czy masz wdrożone raportowanie albo czy zamierzasz mieć je w przyszłości, ale realnie interesują się konkretnymi wskaźnikami, sposobem ich wyliczenia i uzasadnieniem dla wybranych metod. Biorą pod uwagę ich wpływ na cały obraz jednostki. W końcu „Jak Cię widzą, tak Cię piszą”.
Czyli już nie chodzi o samo raportowanie i udostępnianie informacji na temat zrównoważonego rozwoju, ale tworzenie na ich podstawie wartości?
Dokładnie tak. Zarządzający zaczęli dostrzegać, że informacje płynące z raportów ESG są w stanie realnie przyczynić się do podejmowania lepszych decyzji biznesowych. Raportowanie ESG ma być przekazem dla inwestorów, udziałowców i klientów, których podejście do naszego biznesu i reakcje na działania coraz bardziej wpływają na jego wartość. Wszelkie standardy, certyfikaty i działania podane do wiadomości publicznej nie tylko podnoszą wiarygodność biznesu, ale też minimalizują ryzyko posądzenia o „zielone kłamstwa” i pozorne działania na rzecz ekologii i ochrony środowiska, co coraz częściej jest elementem walki konkurencyjnej. Raportowanie raportowaniem, ale niezmiernie ważne jest, aby móc odnieść się do danych, które przedstawiamy i wiedzieć dokładnie, dlaczego kształtują się na takim, a nie innym poziomie. Statystyki wskazują, że w chwili obecnej zaledwie 51% przedsiębiorstw, które ujawniają czynniki w zakresie zarządzania środowiskiem, odpowiedzialności społecznej i ładu korporacyjnego przechodzi audyt ESG, który potwierdza ich zgodność z zewnętrznymi normami oraz wskazuje na działania konieczne w celu osiągnięcia odpowiednich standardów ESG. Tymczasem, to dopiero świadectwo potwierdzające przeprowadzenie niezależnego audytu ESG powinno umożliwiać wykorzystanie tych informacji w celach marketingowych. Wdrożenie zaleceń, które wynikają z gromadzonych i ujawnianych danych ograniczy ryzyko firmy i powinno ułatwić długoterminową stabilizację oraz zrównoważony wzrost wartości firmy. Dlatego tak ważne jest, żeby wiedzieć, co i dlaczego raportujemy.
Jakie są na ten moment największe wyzwania w raportowaniu ESG?
Tym, co objawiło nam się podczas pracy z klientami jest duża ilość już posiadanych źródeł informacji w zakresie zarządzania środowiskiem, odpowiedzialności społecznej i ładu korporacyjnego. Wyzwaniem jest tutaj odpowiednie zarządzanie tymi danymi, które pozwoliłoby na uwzględnienie informacji płynących z wielu źródeł i zapewnienie ich jakości. Cały czas znajdujemy się na etapie, że większość danych z obszaru ESG pochodzi z wnętrza organizacji. Jeżeli chcemy czymś sterować, powinniśmy znać przyczyny danego stanu rzeczy. Potrzebujemy zatem dodatkowych danych, które pozwoliłyby nam na szersze spojrzenie na problem. Miary powinny zatem uwzględniać również czynniki niefinansowe, mające wpływ na wynik, połączone z wynikami finansowymi, żeby nie tylko dawać suche fakty, ale też obrazować zależności przyczynowo-skutkowe. Należy również liczyć się z tym, że coraz większe wolumeny informacji zaczną spływać od partnerów, dostawców i instytucji. Powstaje pytanie, jak konsumować te informacje, aby były przydatne w raportowaniu ESG. Ale też w jaki sposób można powiązać je z finansowym obszarem działalności.
O czym należy pamiętać konstruując metryki ESG? Tak, żeby cały czas mieć na uwadze kreowanie wartości i wykazywanie postępu.
Tak jak to jest w przypadku projektów strategicznych w obszarze planowania i publikowania informacji finansowych, często dobry plan, który jesteśmy w stanie wytłumaczyć i uzasadnić, jest wartością samą w sobie. Bez tego uzasadnienia i wiedzy, w jakim kierunku podążamy, nawet najlepsze plany i najwyższe wskaźniki nie będą wartością dla naszych klientów, pracowników czy inwestorów. Nie ma jeszcze jednego, jednolitego standardu raportowania ESG, tak jak ma to miejsce w przypadku sprawozdawczości finansowej. Tym, od czego zdecydowanie najłatwiej zaczynać raportowanie zintegrowane są wszelkie obszary, które możemy określić jako „wymierne” i „policzalne”, dla których można wdrożyć zbieranie i pomiar danych. Są to m.in.: emisje, zużycie wody i energii oraz wszystko, co można zmierzyć i policzyć sięgając do posiadanych źródeł informacji. Obserwujemy tutaj wiele podobieństw z danymi finansowymi i w przypadku tych metryk zastosowanie znajdą zasady opracowywania i pomiaru finansowych wskaźników KPI, które często znamy i stosujemy.
Jakie to zasady?
Przede wszystkim mam na myśli spójność raportowanych danych, które powinny być jednoznaczne dla wszystkich odbiorców. Jeżeli używamy tych samych wskaźników w różnych obszarach organizacji, powinny one mierzyć te same wartości, a jednym z pierwszych etapów wdrożenia powinien być ujednolicony słownik KPI. Miejmy też na uwadze, że definicje i charakterystyki szybko się dezaktualizują, dlatego należy je na bieżąco weryfikować i kontrolować. Ważny jest też odpowiedni poziom szczegółowości posiadanych danych. Nie chodzi tutaj tylko o to, że koszt monitorowania zbyt dokładnego wskaźnika może być wysoki, ale o to, że zbyt szczegółowe KPI są narażone na ryzyko utraty wartości i porównywalności po jakimś czasie. Musimy też przyjąć odpowiednią tolerancję dla nieścisłości i odchyleń w KPI, która może znacząco poprawić możliwość ich właściwego wykorzystania. Pracując z naszymi klientami zauważyliśmy też, że monitorowanie trendów i zależności może przynieść lepsze wyniki niż szczegółowa analiza sytuacji firmy lub wartość pojedynczego KPI w danym momencie. Mając na uwadze trwałość informacji płynących ze wskaźników, należy przyjąć taką metodykę ich pomiaru i wyliczania KPI, która zagwarantuje możliwość ich kontynuacji w czasie oraz elastyczność w obliczu zmian w organizacji oraz zmian rynkowych.
A czy dane, takie jak zużycie wody i energii, możemy potraktować jako koszty? Czy to nie jest zbyt daleko idące uproszczenie?
Ale zużycie wody i energii jest kosztem! Przecież tak jak pieniądzem, możemy je mierzyć również w innej, środowiskowej „walucie”. Zakładam, że w przyszłości w kategorii kosztów będziemy mogli zacząć traktować kolejne obszary ESG, które prędzej czy później będą opodatkowane albo napotkają na swojej drodze mechanizmy, które w jakiś sposób będą generowały koszty w przypadku przekroczenia wyznaczonych prawem poziomów. Tak jak ma to już teraz miejsce w przypadku kosztów emisji CO2. Zatem potraktujmy policzalne i mierzalne wskaźniki ESG jako koszt. I okazuje się wtedy, że dysponujemy narzędziami Performance Management, które pomogą nam podejść do nich w odpowiedni sposób – od zaplanowania, przez wdrożenia, analizę, pomiar i reakcję. Wykorzystując posiadane rozwiązania możemy m.in. gromadzić informacje z różnych źródeł w firmie, decydując się na rozszerzenie danych z finansowych, controllingowych na te, dotyczące zagadnień EGS, które przecież znajdują się w zasobach naszej firmy.
I tutaj, z pomocą w ich wydobyciu i przetworzeniu przychodzą systemy Performance Management?
W rozwiązaniach Performance Management wykorzystuje się dużo narzędzi, mających na celu jeszcze lepsze wykorzystanie danych w celach zarządczych. A skoro to jest możliwe w odniesieniu do danych kosztowych, również w odniesieniu do danych z obszaru ESG możemy na przykład użyć rozmaitych kluczy alokacji, rachunku kosztów działań, zrównoważonych kart wyników, wewnętrznych rynków kosztów itp. wraz z całą paletą funkcjonalności do planowania, budżetowania i raportowania. Oczywiście odpowiednio dopasowując je do potrzeb konkretnej firmy i jej specyfiki. W kwestii raportowania ESG każdy musi znaleźć własną drogę, nie ma możliwości wdrożenia wszystkiego w jednym czasie, a nadmiar informacji może być tak samo szkodliwy, jak ich brak.
Radosław Kozieja
Prezes zarządu Cogit sp. z o.o. Zajmuje się zagadnieniami związanymi z praktycznym wspomaganiem podejmowania decyzji, controllingu, finansów oraz zarządzania m.in. przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji oraz systemów analitycznych.
Możesz zobaczyć ten artykuł, jak i wiele innych w naszym portalu Controlling 24. Wystarczy, że klikniesz tutaj.