Dodatnie saldo wymiany handlowej z zagranicą Polska uzyskała w roku 2014. I są powody, by domniemywać, że nie był to incydentalny przypadek.
Międzynarodowa rywalizacja handlowa jest dziś nadzwyczaj ostra. Jej reguły wyznacza między innymi determinacja krajów średniej wielkości. Takich jak te, które leżą w Europie Środkowej. Od eksportu zależą losy ich gospodarek. W Czechach, w Estonii, na Węgrzech i na Słowacji tworzy on bowiem od 84 do 92 proc. PKB.
W Polsce ten współczynnik wynosi 47 proc. Tylko. Bo utrzymujemy lepsze proporcje pomiędzy eksportem, konsumpcją wewnętrzną i inwestycjami. Mniej więcej takie, jakie mają Niemcy. Ale, oczywiście, wciąż potrzebujemy konkurencyjnych towarów, z którymi moglibyśmy docierać na nowe rynki. Właśnie tak, jak robią to Niemcy – trzeci eksporter świata.
Warunki
Z danych GUS wynika, że po dziesięciu miesiącach 2015 roku wartość naszej sprzedaży za granicę przekroczyła 148 mld euro i, licząc rok do roku, zwiększyła się o 7 proc. Tempo tego wzrostu nie osłabło także w listopadzie i grudniu. Ekonomiści Banku Zachodniego WBK szacują, że w zeszłym roku polskie przedsiębiorstwa sprzedały za granicę o 7,5 proc. więcej towarów niż w roku 2014. KUKE ocenia ten wzrost nawet na 8-9 proc. To więcej niż średnia z ostatniej dekady, która wynosi 6 proc.
To ważne, że osiągnęliśmy taki wynik. Także dlatego, że ubiegły rok obfitował w wiele niekorzystnych wydarzeń. Tempo wzrostu światowej gospodarki było niższe o 2,6 proc. niż wynosił „konsensus” prognoz. Światową wymianę handlową ograniczało osłabienie rozwoju gospodarek krajów BRICS i zmniejszenie ich importu; zwłaszcza mniejsze zapotrzebowanie na surowce gospodarki chińskiej. W relacjach Unia Europejska-Rosja obowiązywały zakazy i embarga, najbardziej dotkliwe dla sektora rolno-spożywczego.
Polscy eksporterzy i importerzy zapamiętali ten rok także ze względu na duże wahania notowań walut, nagłe uwolnienie kursu franka szwajcarskiego, znaczące osłabienie rosyjskiego rubla oraz wyjątkowe umocnienie się wobec złotego funta brytyjskiego i dolara amerykańskiego. Jak przypominają analitycy z firmy Akcenta, obsługującej transakcje walutowe, pod koniec listopada kurs USD/PLN po raz pierwszy od 11 lat przekroczył 4 zł, a funt przebił – pierwszy raz od dekady – poziom 6 zł. Złotówka okazała się najsłabszą walutą Europy Środkowo-Wschodniej. I to pomimo utrzymywania przez NBP najwyższej stopy referencyjnej w regionie, sukcesywnie zwiększającej się podaży pieniądza oraz utrzymującej się przez cały rok deflacji.
Przewagi
Sukces polskiego eksportu wiąże się z wysoką dynamiką sprzedaży do krajów Unii Europejskiej, która utrzymywała się mimo na ogół słabej koniunktury.
Wciąż niewysoka (od 3 do 4 proc.) pozostawała dynamika wzrostu eksportu do innych państw rozwiniętych: Stanów Zjednoczonych, Kanady, Japonii czy Norwegii. A jeszcze w 2013 roku sięgała ona 20 proc. Być może wtedy był to jednak tylko efekt sfinalizowania dużych, ale często jednorazowych kontraktów – między innymi na dostawę statków i konstrukcji stalowych.
Najbardziej dynamicznie rósł eksport do krajów rozwijających się: po 10 miesiącach zwiększył się o 14 proc.
– To wypadkowa wielu wydarzeń: śmielszej ekspansji naszych firm na tamte rynki, ale także lepszej promocji polskiego biznesu czy wsparcia eksporterów przez państwo – diagnozuje Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE.
W zeszłym roku najaktywniejsze były sektory gospodarki od lat opierające działalność na eksporcie: branża motoryzacyjna, maszynowa i rolno-spożywcza. Bardzo dynamicznie rósł też eksport sprzętu fotograficznego i optycznego, zegarków oraz wyposażenia podróżnego.
Mankamenty
O 20 proc. zmniejszył się natomiast eksport do krajów Europy Wschodniej. To, oczywiście, efekt oddziaływania na międzynarodową wymianę handlową sytuacji geopolitycznej, ale także osłabienia wewnętrznej konsumpcji i dewaluacji rubla oraz hrywny.
W przypadku gospodarek wschodzących było różnie. Eksport do Ameryki Południowej, liczony rok do roku, wzrósł ogółem o ponad 40 proc. Z tym że na przykład sprzedaż do Meksyku zwiększyła się o blisko 80 proc., a do Brazylii spadła o 10 proc.
Szybko zwiększał się polski eksport do krajów Bliskiego Wschodu, zwolnił tempo wzrostu w Afryce i spadł w regionie Dalekiego Wschodu.
– Summa summarum: wzrost eksportu poza Europę był, niestety, praktycznie zerowy – mówi Marcin Luziński, ekonomista BZ WBK.
Wniosek? Od dłuższego już czasu brzmi jak mantra: polski eksport, w ślad za całą gospodarką, musi głębiej przeorientować się na nowe technologie i innowacje. No i trzeba dokonać jego większej dywersyfikacji, zarówno produktowej, jak i geograficznej. Jednak pole manewru jest coraz mniejsze.
– W wielu branżach możliwości ekspansji na rynku europejskim są coraz mniejsze, więc choć jest on łatwiejszy logistycznie, to skrajnie konkurencyjny – twierdzi Robert Antczak, dyrektor Departamentu Sprzedaży Produktów w Pionie Bankowości Biznesowej i Korporacyjnej BZ WBK. – Popyt, który polscy producenci mogliby z sukcesem zaspokoić, istnieje w dalszych regionach.
Wskazuje między innymi na słodycze oraz mleko chętnie kupowane w Chinach i w innych krajach dalekowschodnich, kosmetyki, biżuterię oraz towary luksusowe, mające zbyt na Bliskim Wschodzie, przetwory zbożowe – w Afryce Północnej, a także części i podzespoły dla motoryzacji i przemysłu lotniczego – w Ameryce Południowej.
Prognozy
Bieżący rok zapowiada się dla eksportu jeszcze lepiej niż miniony.
– Jeżeli sprawdzą się prognozy, które zapowiadają globalny wzrost PKB o 2,8 proc., to polski eksport ma szansę utrzymać 8-procentową dynamikę – uważa Piotr Soroczyński. – A jeżeli poprawi się do tego koniunktura u naszych głównych odbiorców, czyli w krajach UE, może wzrosnąć i o 10 proc.
Korzystne powinny być warunki funkcjonowania eksporterów. Zdaniem prof. Jana Przystupy z Instytutu Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur, kurs nominalny prawdopodobnie nie zmieni się i pozostanie na poziomie 4,18-4,2 zł za 1 euro.
Wicepremier i minister rozwoju, Mateusz Morawiecki, zapowiedział, że przeprowadzi analizę wszystkich instrumentów wsparcia eksportu: „Mamy ich kilka, na przykład KUKE, której zasięg działania nie jest jednak zbyt szeroki. Zależy mi na tym, żeby skonstruować agencję wspierania eksportu z prawdziwego zdarzenia. Taką, jaka funkcjonuje w wielu krajach Unii Europejskiej”.
Prócz poprawienia standardów pomocy finansowej Morawiecki chce też lepszej polityki „wsparcia informacyjnego”, udzielanego głównie przez wydziały promocji handlu i inwestycji ambasad i konsulatów.
Według prognoz, nawet jeżeli ziści się część negatywnych scenariuszy, nasz eksport nadal będzie rósł w niezłym tempie i ma szansę trwale przewyższyć import. Pod warunkiem, że wciąż będziemy mieli co eksportować...
Możesz zobaczyć ten artykuł, jak i wiele innych w naszym portalu Controlling 24. Wystarczy, że klikniesz tutaj.
Źródło: biznes.pl